On – jego ciekawe usposobienie i pasje
przyciągają wiele kobiet, ale on ciągle chce więcej. To skupiony na sobie, żądny przygód marzyciel. Nie potrafi się zatrzymać.
Tak bardzo przyzwyczaił się i zagubił w tej wielości i wolności, że każda kolejna
możliwa chwilowa przygoda, chwilowo spełnione marzenie pociągają go bardziej,
jednocześnie odciągając od najmniejszej próby zaangażowania w to, co nieco już
przybledło i co może uznać za "pewne".
Ona - los nie szczędził jej perypetii miłosnych i
życiowych. Radzi sobie, idzie dalej, realizuje swoje małe marzenia, stara się
nie myśleć o samotności tylko zapełniać jakoś swój czas. Bywają jednak dni,
kiedy chciałaby z nim zwyczajnie być, nie tylko na chwilę, ale na zawsze. Jest
w nim zakochana od dawna, ale on ustanowił niepisane reguły. Spotykają się tylko wtedy kiedy on chce ją zobaczyć, kiery akurat ma czas i może oderwać się od obowiązków. Ona mu na to pozwala (jeszcze).
Ona powoli zaczyna rozumieć, że ich tak naprawdę
nie ma. Że są jedynie „tu i teraz”, ale nie widać ich razem w przyszłości.
Można powiedzieć, że z nimi jest jak z Piotrusiem Panem i Wendy. Kiedy Wendy
zarzuca swe ramiona Piotrusiowi na szyję on się wycofuje. Sam nie wie dlaczego
lecz czuje, że musi się wycofać.
Na pewno wiele z Was kobiet, go spotkało. Wiele z
Was kocha mężczyznę cierpiącego na syndrom Piotrusia Pana. I wiele z Was dobrze
rozumie frustrację i smutek, które ogarniają Wendy kiedy on ją odrzuca przy
najmniejszej próbie zaangażowania. Bezsilność względem niepisanego kodeksu
zachowań tak bardzo zabija spontaniczność, każe być na dystans, dzielić się
sobą wyłącznie wtedy gdy otrzyma się na to „pozwolenie”. To wszystko sprawia,
że między tym dwojgiem - wolnych, a jednak zniewolonych ludzi - nie ma miejsca na
dojrzałą miłość. Ją zniewala trudna miłość i nadzieja, że uda się wszystko
jeszcze zmienić. Jego zniewala niedojrzałość oraz paradoks wolności i wyboru.
On buja nadal w obłokach, przeżywa drugą młodość, nie chce żadnych ram, nie da
się „zamknąć” w poważnym związku, bo sam jest niepoważny.
Taki mężczyzna jest chłopcem w za dużych butach, w
za dużym garniturze, który przeszkadza mu coraz bardziej. Ma wszystko o czym
marzy, co wybrał, a jednak nie ma. Zgubił się w tych swoich obłokach, w tej
Nibylandii i jest mu tam całkiem wygodnie, choć może naprawdę nie jest tak do
końca szczęśliwy jak mógłby być. Jest niewyobrażalnym egoistą, egoistą dla
którego najważniejsze są tylko jego potrzeby i pragnienia. Egoistą tak bardzo
bojącym się wpuścić kogokolwiek do swojego małego świata emocji w obawie przed
zranieniem.
On jest jak taki koktajl, który do końca nie
wiadomo z czego się składa. To taki „wstrząśnięty niemieszany”. Smakuje, czasem
wybucha, jednocześnie nie pozwala odkryć tego co ma w środku. Dopiero z czasem,
z każda kolejną chwilą ujawnia swoje wnętrze. Na zewnątrz kolorowy,
uśmiechnięty, pociągający w środku bywa gorzki i smutny.
On wybrał ją. Uosobienie opiekuńczości, wierności,
lojalności i tolerancji na wszelkie, dziwne zachowania. Taką właśnie Wendy.
Wendy, która z czasem stała się Blaszanym Dzwoneczkiem, mającym nadzieję, że
wszystko zmieni. Jest to jednak złudne wrażenie, bo Dzwoneczek nie ma w sobie tyle
siły, aby cokolwiek zmienić i pomóc Piotrusiowi bezboleśnie przejść do świata
dorosłych.
Ja - już Dzwoneczek choć jeszcze nie Blaszany - sił
mam coraz mniej. Ale jeśli Ty Wendy masz jeszcze nadzieję, to zawalcz o swojego
Piotrusia. Tylko nie trać nadziei i
pamiętaj, że motywacja płynie z Twojej miłości.